Czy wierzący może chorować ze względu na innych?

 

Noe Leon

Ten artykuł opisuje krótko zagadnienie choroby i cierpienia. Czy choroba i cierpienie może być częścią Bożego planu dla twojego życia? Pisma udzielają wyraźnej odpowiedzi na to pytanie, a pastorzy rzadko głoszą na ten temat.

 

Duchowe korzenie choroby

W Przypowieściach znajduje się pewien interesujący werset, który mówi, że:

 

Jak ptak, który ucieka, jak jaskółka, która ulatuje, tak jest z bezpodstawnym przekleństwem: ono się nie ziszcza.” (Przypowieści 26:2)

 

Inaczej mówiąc, wydarzenia nie są przypadkowe. Kiedy atakuje choroba, to zawsze, zawsze muszą być ukryte duchowe drzwi, które otworzyły drogę wejścia dla tej choroby. Choroba pojawiła się na świecie w wyniku grzechu, kiedy człowiek upadł w ogrodzie Eden, więc ostatecznie każda choroba wywodzi się z grzechu, ale niekoniecznie musi to być grzech osoby, która choruje.

 

Jak podkreśla wielu kaznodziejów, Księga Rodzaju objawia, że istnieje „nieopowiedziana historia” o pochodzeniu Ziemi:

 

Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. (2) A ziemia była niekształtowna i próżna, i ciemność była nad przepaścią, a Duch Boży unaszał się nad wodami.” (Rodzaju 1:1-2 BG)

 

„Niekształtowna” to hebrajskie słowo tohuw, które znaczy „bezkształtność, pustkowie”, więc Rodzaju 1:2 stwierdza, że po tym, jak Bóg stworzył Ziemię (werset 1), była ona „bezkształtna” (tohuw). Jednak w Izajasza 45 Bóg stwierdził coś bardzo ciekawego:

 

Bo tak mówi Pan, Stwórca niebios – On jest Bogiem – który stworzył ziemię i uczynił ją, utwierdził ją, a nie stworzył, aby była pustkowiem, lecz na mieszkanie ją stworzył: Ja jestem Pan, a nie ma innego.(Izajasz 45:18)

 

Bóg mówi tutaj, że nie stworzył Ziemi, aby „była pustkowiem”, i tutaj „była pustkowiem” jest hebrajskim słowem tohuw, które występuje w Rodzaju 1:2. Jeśli Izajasz 45 mówi, że Bóg nie stworzył Ziemi „bezkształtnej” a Rodzaju 1:2 mówi, że Ziemia była „bezkształtna” po tym, jak Bóg ją stworzył, to musimy wyciągnąć wniosek, że pomiędzy wersetami 1 i 2 coś się wydarzyło. Bóg nadał Ziemi „kształt”, ale miało miejsce coś, co sprawiło, że Ziemia stała się „bezkształtna”. Możemy zatem zobaczyć, że Księga Rodzaju nie jest opowiadaniem o stworzeniu Ziemi, jak większość z nas była nauczana na szkółkach niedzielnych, ale raczej jest opowieścią o regeneracji Ziemi po Bożym sądzie nad miejscem zasiedlonym przez duchowe siły, które zbuntowały się przeciw Bogu. To dlatego Ziemia w Rodzaju 1:2 wygląda ” jak po potopie”. Podobnie jak w czasach Noego, gdy Bóg wylał na Ziemię sąd, Rodzaju 1 jest opowiadaniem o tym, jak Bóg przez sąd zaplanował ponowne ustanowienie swojego królestwa na Ziemi, i umieścił człowieka w ogrodzie Eden, aby, podobnie jak zaczyn rozprzestrzenia się w cieście, aż całe ciasto zostanie nim objęte, tak Boże królestwo rozeszło się na całą Ziemię:

 

„Inne podobieństwo powiedział im: Podobne jest Królestwo Niebios do kwasu, który wzięła niewiasta i rozczyniła w trzech miarach mąki, aż się wszystko zakwasiło.” (Mateusz 13:33)

 

Ogród Eden był „bazą operacyjną”, z której Bóg przez Człowieka miał odzyskać Ziemię. Człowiek był przeznaczony do tego, żeby objawić Boga na Ziemi. Człowiek został uczyniony na obraz i podobieństwo Boga, aby Bóg i Człowiek mogli stanowić Jedno i panować nad stworzeniem:

 

Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi. (27) I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich. (28) I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!” (Rodzaju 1:26-28)

 

W ogrodzie Eden Człowiek był wolny od choroby, ponieważ nie był wystawiony na skutki działania złych duchów, które panowały poza ogrodem. Królestwo Boże było w ogrodzie i stąd miało się rozprzestrzenić. Jednakże przed odzyskaniem Ziemi Człowiek miał przejść przez proces wzrostu, aż osiągnie miarę doskonałości, czy pełni człowieczeństwa (Efezjan 4:13). Ten proces wzrostu jest rozumiany jako gotowość, by umrzeć dla siebie, pomimo bycia słabym. To dlatego mężczyźnie dano kobietę, która reprezentuje słabszą stronę Człowieka: jego duszę. Jeśli Człowiek miał osiągnąć swój pełny potencjał, musiał udowodnić, że mógł umrzeć dla siebie i przezwyciężyć pokusę, pomimo posiadania słabszej strony. Dlatego właśnie, zanim Pan zaczął swoją służbę, musiał udać się na pustynię i pościć przez 40 dni, i był kuszony podczas osłabienia w trakcie postu. Potem rozpoczął swoją posługę i wyszedł odzyskać świat dla Ojca.

 

Kiedy w ogrodzie pojawił się wąż, skierował swój atak na kobietę, nie na mężczyznę, i Bóg na to pozwolił, ponieważ my jako istoty ludzkie musimy udowodnić, że możemy umrzeć dla siebie nawet jeśli pokusa dotyczy naszej słabej strony. To dlatego skarga mężczyzny po konfrontacji z Bogiem była bezużyteczna:

 

„Na to rzekł Adam: Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem.(Rodzaju 3:12)

 

Ta kobieta reprezentuje naszą duszę, a mężczyzna reprezentuje naszego ducha. Duch i dusza mieszkają w naszym ciele, i to odróżnia nas od aniołów. Kiedy czytamy w Piśmie o aniołach, to one zawsze występują jako „duchy”, ale nigdy nie były to istoty słabe i podatne na zranienia. Świat, a nawet Kościół ma taki hollywoodzkie wyobrażenie aniołów jako „delikatnych i słodkich” dobroczyńców ze skrzydłami na plecach, latających dookoła i czyniących miłe rzeczy dla ludzi. Biblia jednak przedstawia ich jako wzbudzających strach wykonawców Bożego sądu i sprawiedliwości (Mateusza 28:1-5, Rodzaju 28:12-17, Łukasza 2:9-10, Sędziów 13:6, 2 Królewska 19:35, 1 Kronik 21:15-17, Liczb 22:22-27, Dzieje Ap. 12:23). Są oni także przedstawiani jako ci, którzy zaopatrują i posilają (Łukasz 22:43, Hebrajczyków 1:13-14, 1 Królewska 19:7, 2 Królewska 1:15), ponieważ są silni z natury i nie ma w nich żadnej słabości (Psalm 103:20, Psalm 104:4, 2 Piotra 2:11). Człowiek jednakże, został uczyniony ze słabą stroną. To dlatego Biblia mówi, że zostaliśmy uczynieni nieco mniejsi od aniołów (Hebrajczyków 2:6-8).

 

Aniołowie zostali wysłani przez Boga, żeby dokonać sądów i zniszczenia, i wykonują swoje zadania bez „duszewnej” naleciałości. Nie mają „słabych” stron, których złoczyńcy mogliby użyć, aby ich przekonać do odstąpienia od wykonania powierzonego zadania. „Aniołowie” są więc „duchami bez dusz”. To dlatego upadli aniołowie nie mają żadnej „wymówki” na swój upadek. Zostali więc bezpośrednio posłani do piekła, bez dodatkowej szansy na pokutę:

 

Bóg bowiem nie oszczędził aniołów, którzy zgrzeszyli, lecz strąciwszy do otchłani, umieścił ich w mrocznych lochach, aby byli zachowani na sąd” (2 Piotra 2:4)

 

Człowiek także upadł, ale dostaliśmy drugą szansę, żeby uniknąć piekła, o ile będziemy pokutować i przyjmiemy Pana Jezusa do naszych serc. Ale dlaczego Bóg dał nam duszę, t.j.- „słabą stronę”? Dlaczego On nie uczynił nas jak aniołów, jako niezniszczalnych, i nie zbawił nas od całego tego bałaganu, który zrobiliśmy? Ponieważ Bóg chciał być Jedno z nami, a On może być Jedno tylko z tymi, którzy są tacy, jak On, a On ma Duszę (Izajasz 1:14, Jeremiasz 5:9, Hebrajczyków 10:38). Jednak Jego Dusza jest całkowicie ogarnięta przez Jego Ducha, i dlatego w Nim nie ma żadnej słabości, żadnego miejsca podatnego na pokusę (Jakub 1:13), a to jest proces, przez który musiał przejść Człowiek, aby stać się Jedno z Nim. Człowiek musiał się nauczyć owijać swoje słabości (t.j.- swoją duszę) w siłę swojego ducha, ale upadliśmy, i wtedy choroby i chaos weszły na świat, który mieliśmy odzyskać dla Boga.

 

Rak (krótki przykład)

Jak przedstawiają Przypowieści 26:2 i wiele innych wersetów, każda choroba, łącznie z rakiem, ma duchowe korzenie. Jak Bóg pozwoli, w przyszłości opublikujemy artykuł, który szczegółowo wyjaśni jak Biblia łączy raka z duchem zwanymduchem Girgaszyty„.

 

Słowo „Girgaszyta”, które pojawia się 7 razy w Starym Testamencie i raz w Nowym, znaczy „mieszkaniec gliniastej ziemi”, i odnosi się do ludzi, którzy mieszkają w duchowej „ziemiance”. Wielu wierzących jest „zainfekowanych” tym duchem, który kładzie nacisk na ziemskie rzeczy i używa naturalnych metod, aby osiągnąć oczekiwane rezultaty. Wierzący Girgaszyta nienawidzi innych wierzących, którzy brzmią zbyt „duchowo”, uznając ich za „mistycznych fanatyków”. Wierzący Girgaszyci kochają sprowadzać Ewangelię do „ziemskiego poziomu” unikając prawdziwych duchowych wartości. Wierzą, że najpierw trzeba działać, a potem się modlić. Kiedy pojawią się jakiekolwiek symptomy choroby, biegną do apteki po lekarstwo. Kupują wszelkie możliwe ubezpieczenia, ponieważ mówią, że „nigdy nic nie wiadomo”. Kiedy potrzebują pieniędzy, udają się do różnych banków i biorą pożyczkę, która wydaje się im najbardziej korzystna. Kiedy mają podjąć decyzję do którego kościoła uczęszczać, wybierają ten, który znajduje się najbliżej ich domu i ma najdogodniejsze godziny nabożeństw. Kiedy podejmują decyzję o małżeństwie, analizują czynniki zewnętrzne, takie jak fizyczne piękno tej drugiej osoby, jej zawód, status finansowy, itd. Inaczej mówiąc, wierzący Girgaszyci są typem ludzi, którzy żyją opierając się na naturalnym rozumowaniu. Nie wierzą, że Bóg mógłby pokierować ich do kościoła, który leży na drugim końcu miasta. Nie wierzą, że Bóg mógłby im powiedzieć, żeby się powstrzymali przed zaciągnięciem pożyczki, ponieważ nadprzyrodzone zaopatrzenie jest już w drodze, chociażby oczekiwanie miało oznaczać poniesienie pewnych strat w biznesie. Wierzący Girgaszyci są typem ludzi, którzy nigdy nie wyjdą z łodzi, żeby „chodzić po wodzie”. Żyją widzeniem, nie wiarą. Ich motto brzmi: „Ufam tylko wtedy, kiedy mogę zobaczyć to moim umysłem”.

 

W przyszłym artykule zobaczymy, że w Piśmie wierzący Girgaszyci mają jeszcze jedną interesującą cechę: „egocentryzm”. Girgaszyci pragną żyć naturalnym życiem, ale to pragnienie obraca się wokół ich samych, i do pewnego stopnia najbliższych osób, ale nie rozciąga się dalej. To dlatego duchowym korzeniem raka jest duch Girgaszyty, ponieważ rak to w zasadzie „życie poza kontrolą”, egoistyczne komórki same się namnażają i zjadają życie całego ciała. To dlatego za każdym rakiem kryje się duch Girgaszyty.

 

Cierpienie dla innych

Chociaż rak może duchowo wskazywać na ducha Girgaszyty, to nie zawsze musi znaczyć, że osoba chora na raka ma w swoim sercu ducha Girgaszyty. Muszę uczciwie stwierdzić, że znam wierzących, którzy mają raka dlatego, że wokół nich są ludzie z duchem Girgaszyty, a oni noszą tę chorobę jako fizyczną manifestację grzechów innych ludzi. Dlaczego Bóg pozwala, żeby wierzący cierpiał za grzechy innych? Ale czy nie dokładnie to zrobił dla nas Pan Jezus? Kiedy Bóg widzi wierzącego z oddanym sercem, to czasami wzywa takiego wierzącego do niesienia chorób i cierpień, aby ludzie wokół niego mogli zostać duchowo odbudowani. Wiem, że wielu chrześcijan może to uznać za całkowicie błędne, ale zanim wygłosisz swoje ostateczne sądy, rozważ proszę, następujący werset napisany przez Pawła:

 

„Teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku udręk Chrystusowych za ciało jego, którym jest Kościół.” (Kolosan 1:24)

 

Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako „niedostatek” to hysterema, które znaczy „to, czego brakuje”. Inaczej mówiąc, istnieją „udręki Chrystusowe”, które jeszcze mają zostać „dopełnione” z powodu „niedostatku”, a my wierzący zostaliśmy powołani do uzupełnienia tych dolegliwości w Nim. Na temat tego „niejasnego” wersetu prawie nikt nie głosi, ponieważ większość pastorów woli głosić Ewangelię o błogosławieństwach i radości, Ewangelię, która unika wszelkiego bólu czy cierpienia, gdzie Jezus uczynił już wszystko, a my nie mamy już nic do zrobienia, tylko usiąść i się cieszyć. Większość pastorów i innych wierzących kocha werset w Jana 19:30 gdzie Jezus mówi: „Wykonało się”, używając go jako duchowego usankcjonowania unikania wszelkich niedogodności. Ich zew bitewny to

 

Jezus już wszystko wycierpiał; ty masz tylko ogłaszać swoje błogosławieństwo

 

Ale wtedy, dlaczego Szczepan daje się ukamienować, aby mogła być zapłacona cena za nawrócenie Pawła (Dz 7:51-59)? Dlaczego Paweł daje się ukamienować i wystawić na pewną śmierć w Listrze, aby kaleki człowiek mógł chodzić i uwierzyć w Jezusa, a także wielu innych w Listrze zostało zbawionych (Dz 14:8-21)? Dlaczego Paweł i Sylas pozwalają się wychłostać i niesprawiedliwie uwięzić w Filippi, tak że mało komu znany strażnik więzienia i jego rodzina mogli zostać zbawieni (Dz 16:23-34)? Dlaczego Piotr, który sam umarł okrutną śmiercią, zachęcał współwyznawców do radości w ich cierpieniach i prześladowaniach, aby Boże cele mogły zostać spełnione na Ziemi, podczas gdy w tym samym czasie mówił o naszej łasce w Chrystusie i naszym niezniszczalnym dziedzictwie w Nim (1 Piotra 1:3-12)? Dlaczego Jan daje się zesłać na odległą wyspę Patmos pod koniec swojego życia, tak, żeby Pan Jezus mógł mu się ukazywać w tym odludnym miejscu, i żeby dla naszego dobra mogła powstać Księga Objawienia (Objawienie 1: 9)? Dlaczego pierwsi chrześcijanie dali się pożreć przez lwy w rzymskim Koloseum, tak aby ich krew mogła posłużyć jako duchowa zapłata za szerzenie Ewangelii zbawienia w całej tej pogańskiej i bezbożnej kulturze? Czy lud pierwotnego Kościoła „poszukiwał błogosławieństwa”, czy raczej biegł ku wyższemu powołaniu, mężczyźni i kobiety, którzy chętnie składali swoje ciała i życie na ofiarę żywą (Rz 12:01) tak, żeby chwała Boża mogła się objawić na Ziemi? Zastanawiam się, gdzie są teraz tacy wierzący? Gdzie oni są? Pytam o to ze łzami w oczach.

 

Większość pastorów wzywa członków swoich kongregacji do składania „ofiar”, ale tylko wtedy, gdy dotyczą one „aktywności kościelnych”, i kiedy są one widocznie i namacalnie korzystne dla ich własnych kongregacji. Niestety, nie głoszą o „ofierze”, kiedy dochodzi do płacenia ceny za Boże cele, nie plany pastorów i za interesy lokalnych kongregacji. Kościelne działania nie są złe same w sobie, ale Bogu nie zależy na tym, żebyśmy pracowali w nadgodzinach organizując kolejny jubileusz kościoła. On chce naszych serc. On chce ciebie w najbardziej intymnej części twojej istoty, wtedy, kiedy jesteś sam i nikt cię nie obserwuje. On chce twojego serca, kiedy podejmujesz każdą decyzję twojego życia, małą czy dużą. Jeśli Mu tego nie poddasz, to całe twoje zaangażowanie w kolejny jubileusz kościoła jest dla Niego zupełnie bezwartościowe. Czy chcesz powiedzieć Bogu:

 

„Użyj mnie, Panie Jezu, jakkolwiek chcesz. Jeśli będę musiał ponieść cierpienie, samotność, choroby, odrzucenie i prześladowania, aby Twoje cele były wypełnione w moim życiu i życiu innych ludzi, niech się tak stanie. Bądź wola Twoja, nie wola ludzi.”

 

Tarcza pastoralna

Szymon Piotr miał trzy posługi w swoim życiu. Był apostołem (1 Piotra 1:1) i ewangelistą (Łukasz 5:10, Dzieje Ap. 2:37-41), ale w oparciu o takie wersety, jak te w Jana 21:15-18 możemy stwierdzić, że był także pastorem, t.j.- pasterzem (po grecku „pastor” i „pasterz” jest tym samym słowem), a pastorzy mają tendencję do oddzielania ludzi wokół siebie od jakiegokolwiek cierpienia. To dlatego w Piśmie pojawia się następujące stwierdzenie:

 

„Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. (22) A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. (23) A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie.” (Mateusz 16:21-23)

 

Czasami jest to denerwujące, kiedy mający dobre intencje tłumacze Biblii zmieniają oryginalny tekst, ponieważ nie pojęli go swoim naturalnym myśleniem. W tym wypadku tłumacze wersji „King James” napisali, że Piotr powiedział: „Niech to będzie daleko od ciebie”. Jednakże, kiedy udamy się do oryginalnego greckiego tekstu, dowiadujemy się, że jest tam napisane „hileos soi„, co dosłownie znaczy „miłosierdzie niech będzie z tobą”. Pastor Piotr głosił Jezusowi „Ewangelię” miłosierdzia i miłości, Ewangelię, według której ludzie nie powinni cierpieć. Piotr miał dobre intencje, kiedy nakłaniał Pana, żeby przestał mówić o „cierpieniu”, ale ten rodzaj „Ewangelii miłosierdzia” nie pasował do serca Jezusa i dlatego Jezus zareagował jednym z najsurowszych napomnień w Piśmie, kiedy odpowiedział Piotrowi: „Odejdź ode mnie, szatanie”. Czy chciałbyś, żeby Jezus nazwał cię „szatanem”? „Szatan” po hebrajsku znaczy „osoba, która stawia opór lub się sprzeciwia”. Kiedy pastorzy osłaniają wierzących przed wszelkim rodzajem cierpienia, działają jako oponenci czy przeciwnicy Bożej woli i stają się kamieniem potknięcia w życiu innych ludzi. To dlatego Pan mówi: „zejdź mi z oczu”, jakby mówił: „Przestań działać jak kamień potknięcia na Mojej drodze; Ojciec wzywa Mnie do cierpienia, i nie obchodzi Mnie, że to brzmi niedorzecznie dla naturalnego umysłu człowieka, ponieważ bardziej Mnie interesuje podobanie się Abbie niż ludziom”. Słowo przetłumaczone „myślisz” w Mateusza 16:23 pochodzi od greckiego słowa phroneo, które dosłownie znaczy „myśleć lub rozważać”. Pastorzy działają jak „szatani” wobec Bożych planów w życiu współwierzących, kiedy rozważają cierpienie z naturalnej czy ludzkiej perspektywy, a nie z Bożej perspektywy.

 

Pomimo tych wszystkich dowodów, niektórzy wierzący czytając to (zwłaszcza pastorzy) mogą mówić: „Mateusz 16 mówi o cierpieniu Jezusa, a nie cierpieniu wierzących”, ale ponieważ Pan wiedział, że niektórzy chcą interpretować Mateusza 16: 21-23 w ten sposób, Duch Święty natchnął Mateusza, żeby zapisał to, co Jezus powiedział po nazwaniu Piotra „szatanem”:

 

„Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. (25) Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. (26) Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? (27) Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego.” (Mateusz 16:24-27)

 

Pan był w drodze na Kalwarię, aby cierpieć i umrzeć na Krzyżu, i dlatego w wersecie 24 powiedział swoim uczniom, że każdy z nas ma wziąć swój krzyż i iść za Nim. Innymi słowy, On wzywa nas do cierpienia z Nim, abyśmy mogli z Nim królować (2 Tymoteusza 2:12). Bóg zna naturalną niechęć człowieka do śmierci, i dlatego dodaje ten często niezrozumiany proroczy werset na końcu Ewangelii Mateusza 16:

 

„Zaprawdę powiadam wam, że są wśród stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają (w ang. zasmakują) śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim.” (Mateusz 16:28)

 

Kiedy On mówi: „wśród stojących tutaj tacy”, to nie odnosi się do niewierzących ze świata. Mówi o wierzących, którzy już są wewnątrz Kościoła. Słowo „zaznają” w wersecie 28 pochodzi z greckiego słowa geuomai, które pojawia się 20 razy w Nowym Testamencie, w większości przypadków łączy się z przyjemnością i zaspokojeniem (1 Piotra 2:3, Hebrajczyków 6:4-5, i Jana 2:9, na przykład). Dlatego Pan mówi o niechęci wierzących do tego, że musieliby „rozkoszować” się cierpieniem i umrzeć dla Niego. Piotr i inni uczniowie w końcu nauczyli tego typu „radości”. To dlatego Księga Dziejów Apostolskich mówi nam:

 

I usłuchali go, i przywoławszy apostołów, kazali ich wychłostać, zabronili im mówić w imieniu Jezusa i zwolnili ich. (41) A oni odchodzili sprzed oblicza Rady Najwyższej, radując się, że zostali uznani za godnych znosić zniewagę dla imienia jego. (Dzieje Ap. 5:40-41)

 

Jednakże z powodu dominującej posługi pastoralnej, Kościół odrzucił tę „rozkosz” w cierpieniu i umieraniu dla Niego. Ale w Mateusza 16:28 Pan prorokuje, że przyjdzie taki dzień, i ten dzień już nadszedł, gdyż jest wzbudzany Kościół, który „zasmakuje śmierci”, który będzie się delektował cierpieniem przez wzgląd na Niego, i taki Kościół pojawi się podczas widzialnej manifestacji „Syna człowieczego w Jego królestwie”, które wskazuje na dni, kiedy prorocza Resztka zostanie wzbudzona w mocy, aby objawiła się władza Pana na Ziemi. Większość wierzących łączy tę frazę „Syn człowieczy przychodzący w Swoim królestwie” z fizycznym przyjściem Jezusa na Ziemię, i, w dosłownym znaczeniu, to jest właściwe, ale prawdziwe i głębsze znaczenie tej frazy wskazuje na objawienie się proroczego Kościoła dni ostatecznych, z wierzącymi, którzy będą przejawiać moc i chwałę Boga na Ziemi, zanim obecny etap historii ludzkości dobiegnie końca. To dlatego Pan użył tu zwrotu „Syn człowieczy„, a nie „Syn Boży„, ponieważ ta manifestacja Jezusa dokona się przez „zwykłych” mężczyzn i kobiety, takich jak ty i ja. Kościół dni ostatecznych będzie przejawiał potężne znaki i cuda, które będą miały wpływ na świat, a to, co przyniesie największe duchowe przebudzenie w historii ludzkości, to, jak na ironię, będzie Kościół głoszący Ewangelię „śmierci” i „cierpienia”, Ewangelię „sprawiedliwości i sądu”, i dopiero taka Ewangelia spowoduje największy przepływ „życia”, „pokoju”, „łaski”, i „miłosierdzia”, jakiego ludzkość jeszcze nie widziała. Kościół dni ostatecznych będzie Kościołem, który się delektuje w „zasmakowaniu śmierci” przez wzgląd na Boże cele. Czy chcesz się radować umieraniem dla siebie, żeby Boże plany mogły się wypełnić w życiu innych ludzi? Jeśli tak, to możesz zostać powołany do niesienia cierpienia innych, a twoje fizyczne ciało może chorować po to, żeby inni mogli być odbudowani.

 

Bóg nie wzywa nas, żebyśmy cierpieli dla samego cierpienia. To dlatego Paweł powiedział do Galatów:

 

„Takeście wiele cierpieli darmo, jeźli tylko i darmo?” (Galatów 3:4 BG)

 

Legaliści (podobni do tych, którzy spenetrowali kościół Galatów) cieszą się, kiedy widzą jak wierzący cierpią dla samego cierpienia. Głoszą religię ograniczeń bez życia, i restrykcji dla zwykłego zachowania restrykcji, ponieważ im jesteś biedniejszy i w gorszej sytuacji, tym bardziej jesteś „duchowy”. To głupia postawa, i dlatego w wersecie 1 Galatów 3, Paweł nazywa Galatów „głupimi”, bo tak można tu przetłumaczyć greckie słowo (i znam przynajmniej jedno tłumaczenie Biblii, które tak ma przetłumaczone). Ale, zanim się zbyt podekscytujesz „nie cierpieniem dla samego cierpienia”, rozważ, co Paweł mówi Galatom kilka wersetów dalej:

 

„Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was” (Galatów 4:19)

 

A każda matka może poświadczyć, że niewiele jest rodzajów cierpienia, które można porównać z bólami porodowymi!!! Kilka wersetów wcześniej znajduje się takie stwierdzenie, które większość kaznodziejów prosperity chętnie by wykreśliło ze swoich Biblii:

 

„Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię.(Galatów 4:13)

 

Jeśli wszystkie choroby są „od diabła”, i są sprzeczne z planami Bożymi, to z tego wersetu powinniśmy wyciągnąć wniosek, że to była wola diabła, a nie Boga, żeby Ewangelia była głoszona w Galacji. Ale taki wniosek jest oczywistym nonsensem. Zatem, musimy przyjąć, że czasami Bóg wezwie nas do przechodzenia przez pewien rodzaj choroby czy cierpienia, aby inni mogli zostać odnowieni. Nie zrozum mnie źle. Wierzę w nadprzyrodzone uzdrowienie, wierzę, że Kościół czasów ostatecznych zamanifestuje bogactwo nadprzyrodzonych cudów stwórczych. Wierzę, że zobaczymy jak ludziom odrastają kończyny. Wierzę, że ujrzę jak w oczodołach ludzi ślepo narodzonych zostaną ukształtowane oczy. Wierzę, że zobaczę jak niepełnosprawni tysiącami będą wstawać ze swoich wózków inwalidzkich, i będzie się to działo codziennie podczas zwykłych nabożeństw w Ameryce i na całym świecie. Wierzę, że uzdrowienia z raka staną się tak powszechne, że już nie będą taką sensacją jak dzisiaj. Ale wiem w moim duchu, że, paradoksalnie, to wszystko wydarzy się wtedy, kiedy w Kościele będą wierzący, którzy przyjmą cierpienie i chorobę, aby oni sami, a także inni wokół nich mogli być duchowo odbudowani.

 

Żeby ustanowić ten potężny Kościół dni ostatecznych, Bóg prorokował w Swoim Słowie, że usunie tę „pastoralną tarczę” od Kościoła, tarczę, która chroni wierzących przed gotowością cierpienia dla Pana. To dlatego Amos 3 ogłasza rzecz następującą:

 

„Tak mówi Pan: Jak pasterz wyrywa z lwiej paszczęki dwa podudzia lub chrząstkę z ucha, tak zostaną wyrwani synowie Izraela. Wy, którzy siedzicie w Samarii na brzegu dywanu, a w Damaszku na wezgłowiach, (13) słuchajcie i świadczcie przeciwko domowi Jakuba – mówi Wszechmogący Pan, Bóg Zastępów; (14) W dniu, w którym karać będę zbrodnie Izraela, nawiedzę też ołtarz Betelu, i będą ucięte narożniki ołtarza, i spadną na ziemię. (15) Rozwalę pałac zimowy wraz z pałacem letnim; i runą pałace z kości słoniowej, a dla domów hebanowych nastanie kres – mówi Pan.(Amos 3:12-15)

 

Jak już mówiliśmy wcześniej, słowo przetłumaczone w Nowym Testamencie jako „pastor”, po grecku znaczy dosłownie „pasterz” (poimen). „Lew” wspomniany w Amosa 3:12 nie jest szatanem, jak niektórzy mogą sądzić. To jest Sam Bóg:

 

„Gdy lew zaryczy, któż by się nie bał? Gdy Wszechmogący Pan każe, któż by nie prorokował?(Amos 3:8)

 

Zatem, lew w Amosa 3:12 jest Bogiem wykonującym sądy na egocentrycznym, spoczywającym na laurach Kościele, którzy żyje w duchowej wygodzie w swoich „letnich domach” i „domach z kości słoniowej”, jak mówi Amos 3:15. Ktoś mógłby powiedzieć: „To jest Bóg Starego Testamentu; Bóg Nowego Testamentu nie wykonuje sądów”. Ale to dlatego Piotr, który sam był pastorem, został wyznaczony przez Boga do napisania następującej rzeczy w Nowym Testamencie:

 

„Nadszedł bowiem czas, aby się rozpoczął sąd od domu Bożego; a jeśli zaczyna się od nas, to jakiż koniec czeka tych, którzy nie wierzą ewangelii Bożej? (18) A jeśli sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to bezbożny i grzesznik gdzież się znajdą? (19) Przeto i ci, którzy cierpią według woli Bożej, niech dobrze czyniąc powierzą wiernemu Stwórcy dusze swoje.” (1 Piotra 4:17-19)

 

W kolejnych 4 wersetach (1 Piotra 5:1-4), Piotr „przypadkowo” przekazuje słowo dla pastorów, zachęcając ich w Duchu, żeby sami nie panowali nad Bożym dziedzictwem. Dlaczego? Ponieważ pastorzy mogą się zachowywać jak nadopiekuńcze matki broniące swoje dzieci przed Bożymi sądami.

 

Przez jakieś 1900 lat ta pastoralna tarcza była rozciągnięta nad Kościołem, ale w Amosa 3 (i w wielu innych fragmentach) zostało wyprorokowane, że ta pastoralna tarcza zostanie złamana przez Boga, i nawet jeśli pastorzy będą próbować wyrwać owcę ze szczęk sądzącego Boga, to uratują jedynie 2 nogi i kawałek ucha, jak mówi Amos 3:12. Te „2 nogi” odnoszą się do namaszczenia apostolskiego i proroczego, które zostały wyrwane z Kościoła przez pastoralną tarczę (Łukasz 11:49), a „kawałek ucha” wskazuje na namaszczenie ewangelisty, które zostało osłabione przez tę tarczę. Ucho mówi o „zdolności do słyszenia i posłuszeństwa”, a „zdolność do słyszenia i posłuszeństwa” wskazuje na „serce” (Rzymian 10:10, 17). „Serce”, z kolei odnosi się do posługi ewangelizacyjnej, gdyż ewangeliści są najlepiej wyposażeni do nawracania serc do Boga.

 

Jak widać, służba pasterska miała więc wpływ na posługi apostolską, proroczą i ewangelisty, i są to akurat te 3 „męskie służby” Kościoła (po więcej informacji możesz się udać do artykułuMęskie i żeńskie służby w Kościele„). Kościół znajduje się pod „pastoralnym matriarchatem”, zdominowany przez żeńskie posługi „pastora” i „nauczyciela”, i ten matriarchat broni Kościół przed zamanifestowaniem się mocy Ducha w pełni Jego Chwały.

 

Bóg to wszystko zmieni. To dlatego prorok Jan napisał

 

„W jednej godzinie zniweczone zostało tak wielkie bogactwo! I wszyscy sternicy, i wszyscy przewoźnicy, i żeglarze, i wszyscy, którzy prowadzą handel morski, przystanęli z dala, (18) i widząc dym pożaru jego, krzyczeli, mówiąc: Któreż miasto podobne jest do tego miasta wielkiego? (19) I sypali proch na głowy swoje, a płacząc i narzekając, krzyczeli: Biada, biada, miasto wielkie, na którego skarbach wzbogacili się wszyscy właściciele okrętów morskich! W jednej godzinie spustoszone zostało! (20) Rozraduj się nad nim, niebo i święci, i apostołowie, i prorocy, gdyż Bóg dokonał dla was sądu nad nim. (21) I podniósł jeden potężny anioł kamień, duży jak kamień młyński, i wrzucił go do morza, mówiąc: Tak jednym rzutem zostanie strącone wielkie miasto Babilon, i już go nie będzie.(Objawienie 18:17-21)

 

Kiedy większość pastorów czyta o Babilonie, myśli o współczesnym Iraku czy jakimś kościele czasów ostatecznych, który się jeszcze nie pojawił, ale, kiedy przyjrzymy się bliżej Babilonowi w Piśmie, będziemy mogli zobaczyć, że jest to Kościół znajdujący się pod pastoralnym matriarchatem. Ta wielka dziwka z Objawienia 17 żyje już prawie 1900 lat!!! Marcin Luter, reformator, często nazywał ówczesny Kościół „Babilonem”, a także „wielką nierządnicą”, i miał rację. Nawet mimo pewnych zmian uczynionych w Kościele, który wyszedł z tego okresu ciemności podczas Reformacji, duch „wielkiej nierządnicy” nie został w pełni wyrzucony z Kościoła i żyje obecnie w nieco subtelniejszej wersji. A tak nawiasem mówiąc, wojna w Iraku miała tak wielu przeciwników na świecie, ponieważ była obrazem upadku babilońskiego matriarchatu w Kościele. To dlatego tak wielu ludzi, którzy poruszyliby niebo i ziemię, żeby ocalić zabłąkanego wieloryba, jak na ironię, protestowało przeciwko obaleniu takiego dyktatora jak Saddam Hussein, który bezlitośnie wymordował tysiące swoich obywateli i trzymał ich w straszliwej opresji i lęku.

 

Objawienie 18:20 mówi, że Bóg pomści krew sług swoich apostołów i proroków, ponieważ matriarchat pastoralny zawsze ich atakował. Prawdziwi apostołowie są atakowani, ponieważ głoszą sprawiedliwość i sąd pod namaszczeniem mądrości, której udziela im Bóg. Prawdziwi prorocy są atakowani, gdyż występują przeciw istniejącym strukturom religijnym i głoszą wizję Boga, która na ogół jest sprzeczna z wizją ludzkich przywódców. W Kościele dojdzie do kontynuacji duchowych reform rozpoczętych w 1517 roku; ta duchowa reforma potrząśnie duchowymi strukturami matriarchatu pastoralnego. Kiedy wśród wierzących dni ostatecznych pojawi się prawdziwe namaszczenie apostolskie i prorocze, Kościół będzie jak potężny anioł, duch, bez duszy, który wstrząśnie narodami Ziemi. To dlatego Objawienie 18:21 mówi o potężnym aniele. Jest to ten sam anioł, który pojawia się w Objawieniu 10:

 

„I widziałem innego potężnego anioła zstępującego z nieba, odzianego w obłok, z tęczą wokoło głowy, którego oblicze jaśniało jak słońce, nogi zaś jego były jak słupy ognia; (2) a w ręku swoim miał otwartą książeczkę. I postawił prawą nogę swoją na morzu, lewą zaś na lądzie. (3) I krzyknął głosem donośnym jak ryk lwa. A na jego krzyk odezwało się głośno siedem grzmotów. (4) A gdy przebrzmiało siedem grzmotów, chciałem pisać; lecz usłyszałem głos z nieba mówiący: Zapieczętuj to, co powiedziało owych siedem grzmotów, a nie spisuj tego. (5) Anioł zaś, którego widziałem stojącego na morzu i na lądzie, podniósł prawą rękę swoją ku niebu (6) i poprzysiągł na tego, który żyje na wieki wieków, który stworzył niebo i to, co w nim, i ziemię, i to, co na niej, i morze, i to, co w nim, że to już długo nie potrwa, (7) lecz w dniach, kiedy siódmy anioł się odezwie i zacznie trąbić, dokona się tajemnica Boża, jak to zwiastował sługom swoim, prorokom.” (Objawienie 10:1-7)

 

Tym aniołem jest Kościół dni ostatecznych!!! Ten fragment wskazuje na Boga jako stwórcę nieba i ziemi (werset 6), ponieważ ten anioł jest Kościołem czasów ostatecznych, który wypełni zadanie dane Człowiekowi w Ogrodzie Eden. Pan Jezus, dzięki swojemu odkupieńczemu dziełu na Krzyżu, otworzył drzwi do odnowienia wszystkich rzeczy:

 

„Aby nadeszły od Pana czasy ochłody i aby posłał przeznaczonego dla was Chrystusa Jezusa, (21) którego musi przyjąć niebo aż do czasu odnowienia wszechrzeczy, o czym od wieków mówił Bóg przez usta świętych proroków swoich.(Dzieje Ap. 3:20-21)

 

Pan czekał na Kościół, który wejdzie przez te drzwi, które On otworzył, i taki będzie Kościół czasów ostatecznych. Wejdziemy w te drzwi w mocy Jego Namaszczenia i poddamy Ziemię pod stopy Pana (Efezjan 1:22-23, 1 Koryntian 15:27-28). Ten Kościół dni ostatnich ustanowi Chwałę Jego Królestwa na całej Ziemi. Kiedy Jezus umarł na Krzyżu, to nie wykupił nas jedynie od pójścia do piekła. On odbudował także możliwości ludzi do tego, żeby byli tymi, jakimi od początku chciał ich mieć Bóg, i to dotyczy też panowania na Ziemi (Rodzaju 1:26-28) i możliwości bycia Jednym z Nim (Objawienie 22:1-5, 16-17).

 

Chwała niech będzie Panu Bogu Izraela na wieku wieków!!!!!!!

 

Źródło http://shamah-elim.info/sickothr.htm

Komentarzy 6 to “Czy wierzący może chorować ze względu na innych?”

  1. JW 23 listopada 2013 @ 16:15 #

    Ciekawe z tym cierpieniem i chorowaniem za innych.
    JW

  2. Mon@ 26 stycznia 2014 @ 15:22 #

    Myślę, że jest możliwe aby w niektórych wypadkach choroby czy inne nieszczęścia były proroczym obrazem stanu kościoła… To tak jak Abram i Sara byli bezpłodni dopóki Bóg nie zainterweniował, tak jak Elizeusz stracił żonę – był to proroczy obraz tego, co stanie się niedługo z Izraelitami, to, co przeszedł Jeremiasz było proroczą zapowiedzią przemocy jaka spotka Izraelitów, Dawid maltretowany przez Saula, ponosił konsekwencje odrzucenia przez Izrael Boga jako króla, Habakuk miał niewielkie zbiory a Ozeasz żonę prostytutkę… można by mnożyć przykłady… „Na Moich świętych okazuje się Moja świętość”…

    • niezatrzymywalna 26 stycznia 2014 @ 17:49 #

      Dziękuję, Moniko, za Twój cenny komentarz, pogłębiający objawienie tego artykułu.
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Robert Wojciechowski 24 lipca 2014 @ 19:58 #

    Jeżeli choroba może być zgodna z wolą Bożą,to jak kiedykolwiek mogę modlić się z wiarą,[która jest pewnością tego czego się spodziewamy]o uzdrowienie wg.np.PS.103,który obiecuje,że Pan Leczy wszystkie choroby twoje,jeżeli będę myślał,że moze Bóg chce abym chorował.To spowoduje,że będę miotany przez wątpliwości jak fala morska.

Trackbacks/Pingbacks

  1. Noe Leon – Czy wierzący może chorować ze względu na innych? | niezatrzymywalna - 21 listopada 2013

    […] Czy wierzący może chorować ze względu na innych? […]

Dodaj komentarz