Archiwum | Co mi w duszy gra RSS feed for this section

Historia się Lubi Powtarzać

7 Sty

Na początek zacytuję fragment odczytu Feliksa Konecznego wygłoszonego na KUL w 1927 roku:

…Jagiełłę wezwano na tron polski. Na tron państwa, wyznającego

chrześcijaństwo od pół tysiąca lat, wezwano poganina, który

dopiero miał się chrzcić za… koronę. Był to straszny „skandal

europejski”, tym bardziej, że dwór wileński nie słynął z

łagodności obyczaju, a małżeństwu z Jadwigą towarzyszyła

rozgłośna plotka o bigamii, i w ogóle powątpiewano, czy brać na

serio chrzest krakowski. Krzyżacy, Habsburgowie i Luksemburgowie

urobili opinię Europy; sama Stolica Apostolska dopiero w roku

1388 odezwała się za Jagiełłą. Na zachodzie uchodził Zakon

krzyżacki za pokrzywdzonego, ciężko pokrzywdzonego przez

Jagiełłę i przez Polaków; nigdy jeszcze Krzyżacy nie byli tak

popularni w zachodniej Europie, nigdy przedtem nie doznawali

takiego wydatnego poparcia. Z całym zapałem szło zachodnie

rycerstwo do Prus na pomoc uciśnionemu przez Polskę i Litwę

Zakonowi niemieckiemu. Rozbrzmiewało hasło, żeby ratować

chrześcijaństwo zagrożone przez niby chrzest krakowski;

nawoływano do ofiar, bo oto Polska pod Jagiełłą gotowa sama

powrócić do pogaństwa. Polacy zdrajcami Krzyża! Tak odnosił się

do nas Zachód.

Nie brakowało głosów, uważających ewentualne zwierzchnictwo

Polski nad Letuwą i północną Rusią litewską za rabunek, dokonany

na państwie krzyżackim. To ich ziemie, bo oni nawracają je od

XIII wieku, i oni jedni tylko mają prawo organizować tam

Chrześcijaństwo. Chrzest z poręki Krzyżaków, zakonu rycerskiego

poświęconego nawracaniu, byłby pewny i bezpieczny; ale czyż można

zaufać chrztowi z poręki polskiej, z poręki wroga tegoż

bogobojnego Zakonu?! Rzeczy stoją tedy tak samo jak przed

chrztem krakowskim, a zatem kraje owe północne są pogańskie, a

jako takie podlegają Krzyżakom. W imię Chrześcijaństwa nie można

dopuścić, żeby Polacy rabowali i przywłaszczali sobie własność

Zakonu!

Widzimy, jako nie brakło kolców, i to bardzo grubych, naszemu

stosunkowi do Zachodu. I to także stanowi… historię starą…

Światopogląd „świętego rzymskiego cesarstwa narodu niemieckiego”

górą był niemal w zupełności; panował nad umysłami Zachodu

bizantynizm niemiecki. Trzeba było dopiero przeprowadzać umyślną

kampanię, by odgrzebać spod bizantyńskich popiołów światopogląd

łaciński i rozdmuchać go na nowo. Zabrano się do tego, i po

dłuższym czasie pozyskano dla sprawy polskiej szereg

najwybitniejszych umysłów Francji i Włoch. Walkę stanowczą

stoczono na soborach, zwłaszcza na konstanckim. Wygraliśmy dzięki

użytkowi nowoczesnej broni, a mianowicie: książki. Jęliśmy się

przekonywania opinii fundamentalnie, poprzez wywody naukowe,

dostępne samym tylko uczonym w scholastycznej filozofii. Trudno

orzekać, co bardziej Krzyżakom zaszkodziło: Grunwald (1410), czy

też napisana w pięć lat potem rozprawa krakowskiego profesora,

Pawła Włodkowica z Brudzewa, i przedstawiona soborowi jako

podkład pod wytoczoną Zakonowi sprawę: De potestate papae et

imperatoris respectu infidelium. Uczony polski wywodził, jako

ziemia pogańska nie jest bynajmniej „niczyją”, lecz prawą

własnością tubylców, których nie wolno nawracać przemocą, bo

fides ex necessitate esse non debet (Wiara nie powinna być koniecznie).

Obie tezy całkiem proste – a jednak w ówczesnym świecie

rewolucyjne. Nie zastanawiano się głębiej nad tymi sprawami, aż

dopiero na żądanie Polski i pod przewodem polskiego uczonego;

zastanowiwszy się, dziwowano się, jak można było dać się

powodować Krzyżakom. Ci bronili się zaciekle. W ich imieniu

zaciął sobie pióro na Polskę zawodowy pamflecista Jan Falkenberg

i nawoływał przeciw Polakom, którzy czczą bożka, który nazywa

się Jagajło, i są „psy bezwstydne”, którzy „wrócili do odmętu

niewiary”; toteż cała Europa winna ruszyć na krucjatę przeciw

nim. Każdego Polaka wolno zabić bez grzechu, a nawet będzie to

zasługa przed Bogiem; dostojnikom zaś i biskupom polskim należą

się szubienice i trzeba ich powywieszać dla dobra

Chrześcijaństwa. Tak tedy nie w XIX dopiero wieku wymyślił

niemiecki bizantynizm hasło „ausrotten”. Polemika pociągnęła za sobą dalsze rozprawy i innych autorów, objęła Polskę, Niemcy, Francję i Włochy – aż skończyła się zwycięstwem naszym, gdy w roku 1424 Falkenberg odwoływał swe

pismo w Rzymie na konsystorzu publicznym wobec Marcina V,

Papieża. Zdawano sobie sprawę z tego, że walczy się z pewnym

światopoglądem, reprezentowanym przez cesarstwo niemieckie, a

który zdaniem Polaków nie godzi się z Chrześcijaństwem, ani z

cywilizacją łacińską; nazywano rzecz innymi wyrazy, stosownie do

ówczesnej terminologii „wojną z całą nacją niemiecką”. Tak

nazywali współcześni ostatni okres wielkiej wojny polsko-

krzyżackiej (1431-I435), zakończony świetnym zwycięstwem pod

Wiłkomierzem. Bitwę tę porównywano współcześnie z Grunwaldem.

Odrębna polska kultura wywalczyła sobie prawo do życia. Odtąd

poczynała sobie śmiało, krocząc wbrew utartym przez niemiecki

bizantynizm szlakom.

 

* * *

 

Ideologia Pawła Włodkowica z Brudzewa przyjęła się w umysłach

polskich.

 

Łatwo tu o analogię z aktualną sytuacją Polski.

Moją modlitwą jest, żeby Pan dał nam dzisiaj takich Pawłów Włodkowiców, którzy by umieli w Europie przedstawić prawdę o Polsce.

Znikający Korzonek

13 Mar

Świadectwo

Dzisiaj podzielę się świadectwem Bożego działania w moim życiu w ostatnim czasie.

Czytaliśmy (tutaj), że po śmierci Johna Paula Jacksona, który, jak wiemy, był prorokiem jedenastej godziny[1], Pan wyleje moc ku uzdrawianiu, i stanie się to w ciągu 28 dni.

Opiszę to, co mi się przydarzyło w tym czasie.

Historia dotyczy tytułowego korzonka zęba, a konkretnie dolnej szóstki. Ząb ten został usunięty dawno temu, nie pamiętam kiedy, chyba jeszcze wtedy chodziłam do szkoły średniej. (Szóstki są pierwszymi stałymi trzonowcami, które się wyrzynają u ludzi, i dlatego psują się pierwsze.) Ale z jakiegoś powodu, w zębodole pozostał jeden korzonek. Nie dokuczał, nie przeszkadzał, ale był, i bez problemu można było go zobaczyć. Moja obecna dentystka dziwiła się, że ktoś go tak zostawił i namawiała mnie na ekstrakcję, ale… kto lubi wyrywanie zęba, który w dodatku nie boli. Pomyślałam też, że mogą być problemy z jego usunięciem, może jest przyrośnięty do szczęki, bo przecież chyba był jakiś powód, że się urwał i nie wyszedł z zębem, może będzie konieczne dłutowanie. To zniechęcało mnie skutecznie. I tak to trwało do niedawna.

Ponieważ aktualnie jestem w trakcie kuracji oczyszczającej organizm, więc pewnego wieczoru, jakieś dwa tygodnie temu, przypomniał mi się ten pozostawiony korzonek i stwierdziłam, że chyba dojrzałam do usunięcia go, gdyż może być powodem niepotrzebnych problemów zdrowotnych. Poszłam do łazienki, żeby go obejrzeć w lustrze, a… jego nie ma. I wcale się go nie wyczuwa. Moją pierwszą myślą było, że to Bóg mi go usunął. Tylko kiedy? Nic przecież nie czułam. Zadzwoniłam zaraz do mojej siostry z tą historią. Ona była bardziej „stąpająca po ziemi” i doradziła jednak zrobienie zdjęcia. Przyznałam jej rację. Próbowałam jakoś racjonalnie wytłumaczyć zniknięcie korzonka, ale nie mógł wyjść sam, bo musiałabym go wyczuć, a poza tym nie było żadnego krwawienia. Pozostały dwie możliwości – albo zrobił to Bóg, albo przyjmowany przeze mnie akurat suplement diety Koenzym Q10[2] spowodował, że dziąsło się podniosło i zakryło korzonek. Zdjęcie było więc konieczne.

Zaraz po tym odkryciu zaczęło się dziać coś dziwnego z tym zębodołem, już na drugi dzień pojawił się ból. Znowu walka w umyśle, czy to diabeł chce mi odebrać uzdrowienie, czy jednak korzonek się schował pod dziąsłem i zaczyna dokuczać. No cóż, jeśli będzie trzeba, to trudno, muszę się zapisać na wizytę u chirurga szczękowego. Ale najpierw zrobię zdjęcie.

I wreszcie we wtorek 10 marca 2015 roku zdobyłam się na odwagę, żeby powiedzieć „sprawdzam” i poszłam zrobić rtg. Miła pani dentystka oglądając kliszę powiedziała: „Proszę pani, tu nie ma żadnego korzenia”. Byłam w szoku. Wiedziałam, że Bożym ludziom przydarzają się takie rzeczy, ale mnie dotychczas nie. Byłam szczęśliwa, że to jednak mój Tatuś Niebieski pozbawił mnie tego kłopotu. I nawet nie wiem kiedy to się stało. Co ciekawe, nawet się o to nie modliłam. Ale modliłam się o coś innego. Pan mi przypomniał, że kilka lat temu modliłyśmy się z siostrą o cały „garnitur” zdrowych zębów. Czyżby to miał być wstęp do pełnej odpowiedzi na tamtą modlitwę? Żeby przyjąć nowe, trzeba zrobić miejsce usuwając stare. Sama jestem ciekawa, co będzie dalej.

Pytam Pana czy może ta historia ma jakieś duchowe znaczenie, może Pan chce mi coś powiedzieć? Na razie przypomniał mi świadectwo Demosa Szakariana opisane w książce „Najszczęśliwsi na świecie”. Pozwolę sobie zacytować:

W Niemczech kupiłem aparat fotograficzny. Podczas podróży pociągiem chciałem zrobić kilka zdjęć. Teraz więc mimo ostrzeżeń wypisanych w czterech językach zakazujących wychylania się przez okno, zrobiłem to. Otworzyłem okno naszego przedziału i wychyliłem się aż do połowy, aby uzyskać lepsze ujęcie. Nagle kłujący ból przeszył moje prawe oko. Gwałtownie cofnąłem się do przedziału, o mało nie upuszczając aparatu.

– Róża! – krzyknąłem.

Róża pomogła mi usiąść i odjęła moją rękę od oka. Drżało tak, że nie mogłem go otworzyć. Róża delikatnie uniosła powiekę.

– Widzę to! – powiedziała. – To coś ostrego i znajduje się bardzo blisko źrenicy.

Wzięła chusteczkę i próbowała wyjąć, ale wbiło się już za głęboko. Ból był okropny. Przyłożyłem chusteczkę do twarzy, aby osuszyć łzy. Mieliśmy jeszcze godzinę jazdy do Wenecji, najokropniejszą godzinę w moim życiu.

W tej sytuacji, zamiast romantycznej przejażdżki gondolą, musieliśmy wziąć motorówkę, by jak najszybciej dostać się do hotelu. Recepcjonista zaraz opanował sytuację. Po kilku minutach leżałem już w łóżku, a nade mną pochylał się lekarz hotelowy. Podniósł moją powiekę i obserwował oko, przyświecając sobie kieszonkową latarką. Prostując się powiedział:

– Przykro mi, proszę pana, ale sytuacja jest bardzo poważna. Ten odłamek jest duży, a przy tym ostry.

– Czy nie mógłby pan tego wyciągnąć?

-Tutaj? Nie jest to możliwe. Musimy pojechać do szpitala. Zaraz tam zadzwonię.

Podczas gdy wykręcał numer, a później szybko coś mówił po włosku, Róża usiadła obok mnie, ujęła moją rękę i powiedziała:

– Demos, pomódlmy się.

Dziwne, ale przez ten ból i niechęć do samego siebie, zapomniałem o modlitwie. Róża zaczęła dziękować Bogu za to cudowne uzdrowienie, które zdarzyło się w Hamburgu.

– Panie, dziękujemy Ci, że Ty jesteś obecny również tutaj, w tym pokoju we Włoszech, tak jak byłeś obecny wtedy w namiocie w Niemczech. W imieniu Jezusa, prosimy Cię, abyś wyjął ten odłamek.

Zanim jeszcze skończyła tę krótką modlitwę, przez moje oko przepłynęła jakby fala ciepła.

– Różo, czuję coś! Coś się dzieje! – mrugałem bez przerwy i nie czułem już bólu ani najmniejszej nawet przeszkody w oku.

– Różo, popatrz!

Pochyliła się nade mną i powiedziała:

– Demos, tam już nic nie ma! Nie ma tego odłamka! – i rozpłakała się.

W tym czasie lekarz odłożył już słuchawkę i powiedział:

– Szpital pana przyjmie. Jedziemy od razu do pokoju zabiegowego.

Raz jeszcze wziął latarkę i przyjrzał się oku. Zdezorientowany przyjrzał się także drugiemu, a następnie znów spojrzał na pierwsze.

– To niemożliwe – powiedział.

– Moja żona prosiła Boga, aby to wyjął.

– To niemożliwe! – powtórzył. Ten odłamek nie mógł sam wypaść.

– On nie wypadł, doktorze. Bóg go wyjął.

– Nie rozumie pan. Byłaby przynajmniej rana, naruszenie tkanki w miejscu, gdzie się to znajdowało. A tam nic nie widać. Żadnej ranki, żadnego uszkodzenia.

Cofając się do drzwi, powiedział:

– Nie przyślę żadnego rachunku. To niemożliwe, aby tak się stało…

Trzy strony dalej w tej książce, Bóg nawiedził Demosa i powiedział:

Ja jestem Tym, który może otworzyć drzwi. Ja jestem Tym, który może wyjąć belkę z zaślepionego oka.

I powiem szczerze, iż ten werset z belką w oku przypomniał mi się kiedy myślałam o mojej sytuacji. Ale czy można odnieść do zęba to, co się tyczy oka? No właśnie, w Starym Testamencie ząb i oko czasami występują razem: Oko za oko, ząb za ząb. 🙂

I jeszcze coś na koniec. Kiedy już miałam twardy dowód w postaci zdjęcia, że korzenia tam nie ma, pomyślałam, że trzeba teraz zgromić ten ból, który od czasu do czasu się pojawiał w tym zębodole, ale… nie było to już konieczne. Sam odszedł.

CHWAŁA PANU!!!

[1] Mama Johna Paula chodziła z nim w ciąży 11 miesięcy. Anioł powiedział jej, że to znak, iż jej syn będzie prorokiem jedenastej godziny.

[2] Koenzym Q10 stosuje się także w paradontozie.

Służba Prawdzie

1 Mar

Obchodzimy dzisiaj święto ku czci żołnierzy wyklętych. Wyklętych przez naszego sowieckiego okupanta po II wojnie światowej. Ci, którzy oddawali życie za wolną Polskę byli nazywani bandytami. Ich zwycięstwa przypisywała sobie Armia Ludowa, natomiast ciemne sprawki AL i GL zrzucano na wyklętych. Przez kilkadziesiąt lat karmiono Polaków propagandą wymyśloną na potrzeby naszego okupanta. Ale jak powiedział kiedyś Abraham Lincoln: Można okłamywać wielu ludzi przez jakiś czas, lub jednego człowieka przez cały czas, ale nie można oszukiwać cały czas wszystkich. Bóg wkroczył i dał przestrzeń do mówienia prawdy o wydarzeniach powojennych. Historycy badają te czasy, powoli odkrywane są doły śmierci, do których wrzucano zwłoki okrutnie torturowanych żołnierzy wiernych Polsce niepodległej. Wierzę, że ofiara z życia, którą złożyli za Polskę, nie była daremna. Bóg ją widział i o niej pamięta. Ta krew woła do Niego z ziemi.

Na przestrzeni ostatnich lat ma miejsce budowanie innych mitów, które nie są zgodne z prawdą. Chodzi o zachowanie się Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Osoby zarządzające obecnie naszym krajem dają przyzwolenie na przykład na określanie obozów koncentracyjnych wybudowanych przez Niemców na terenach okupowanej Rzeczpospolitej, polskimi obozami koncentracyjnymi. Polskie władze nie reagują na takie wypowiedzi, czym wydają się potwierdzać i sankcjonować taki mit.

Narody starają rozpropagować w świecie wiedzę o swoich bohaterach. Polska jest tu ewenementem, chyba w skali światowej, odnośnie traktowania swoich bohaterów narodowych. Tacy ludzie, którzy bohatersko bronili Ojczyzny są głęboko ukrywani, żeby przypadkiem świat się o nich nie dowiedział. pileckiNa obchody 70-lecia wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu nie zaproszono nikogo z rodziny Witolda Pileckiego, który poszedł do obozu na ochotnika i organizował tam ruch oporu. Po udanej ucieczce z obozu Pilecki napisał raport, który nie zainteresował nikogo na Zachodzie. Po wojnie był torturowany w katowniach NKWD i dobity strzałem w tył głowy. Teraz dopiero ktoś wpadł na pomysł, żeby nakręcić o nim film, a podobno odzyskaliśmy wolność 25 lat temu.

Polska polityka historyczna jest antypolska. Ministerstwo Kultury wspiera projekty antypolskie i pokazujące nieprawdę. Przykładem jest film „Pokłosie” o mordzie w Jedwabnem. Na podstawie relacji naocznych świadków Leszek Żebrowski przedstawia inną wersję wydarzeń.

Media są nazywane czwartą władzą. Ja wolę używać terminologii biblijnej i mówię, że pełnią funkcję proroka. Ale problem polega na tym, że nie każdy prorok jest prawdziwy. W mediach głównego nurtu w Polsce wyraźnie przeważają fałszywi prorocy, niestety.

Ostatnio przyznano Oskara polskiemu filmowi. Wszyscy byśmy się cieszyli, gdyby nie fakt, że nagrodzonym jest kolejny film antypolski.

Jak wiemy, media w Polsce są własnością głównie kapitału niemieckiego, i taką przedstawiają politykę historyczną. Eryka Steinbach już od kilku lat się wypowiada, że to Polacy są winni wybuchu II wojny światowej, (klik).

Dla mnie osobiście najsmutniejsza w tym służeniu kłamstwom jest postawa ludzi wierzących, którzy są narodzeni na nowo i mają ducha proroczego.

Pod koniec stycznia dostałam maila od Chucka Pierce’a, na którego listę mailingową jestem zapisana od wielu lat. Chuck gościł w Polsce na zaproszenie pewnej chrześcijańskiej wspólnoty. Tego maila otrzymali ludzie na całym świecie, gdyż Chuck ma służbę międzynarodową. Oto treść listu:

 

Kraków, Polska: Historyczny Moment!

Czwartek, 29 stycznia 2015

Drodzy Twórcy Historii:

Dziękuję wam bardzo za modlitwę o tę podróż.  Właśnie wylądowaliśmy w Dallas.  Nie mogę sobie przypomnieć miesiąca bardziej obfitującego w podróże, ale zdaję sobie sprawę, iż pełny efekt tego spotkania poznamy dopiero w wieczności.  Spotkanie w Krakowie (Polska) było niezwykle znaczące.  Dziękuję za posłanie tam Johna Marka, Chada i mnie.

Można było odczuć, że PAN pragnął wyzwolić ducha pojednania, żeby uzdrowić swoje Ciało na ziemi.   Przed moją sesją organizator spotkania wystąpił z oficjalną prośbą o przebaczenie dla swojego narodu za to, że pozwolił, aby doszło do Holokaustu.  Norma Sarvis z Jeruzalem przyjęła tę identyfikacyjną pokutę. Następnie ja usługiwałem na temat: „Dlaczego Izrael? 70-Letnia Rana Jest Uzdrawiana!” 

unnamed

Moment Historycznego Uzdrowienia!
Po mojej sesji wydarzyła się ważna rzecz. Zranienie w Polsce było prawdziwym problemem. Ból i zdrada, która miała miejsce 70 lat temu były oczywiste. Jednak było też okno wyzwolenia Bożego narodu, i początek nowych rzeczy. Harald Eckert, jeden z przewodniczących Międzynarodowej Konferencji Modlitewnej dołączył do mnie, kiedy wywołałem do przodu organizatora i jego żonę. Główną przyczyną zranienia było to, że Polacy nie troszczyli się o Żydów w sytuacji, w której się znaleźli. Żyli oni z tym poczuciem winy z przeszłości. Takie oto oświadczenie zostało wydane przez kluczowych Żydów: „Możemy wybaczyć Niemcom, ale bardzo nam trudno wybaczyć winy naszym polskim braciom i siostrom”. Potem wziąłem płaszcz „Cień Skrzydeł” i umieściłem go na Bożych ludziach z Polski. To był moment historycznego uzdrowienia! Żona organizatora, Żydówka, powiedziała, że poczuła, iż został zdjęty ciężar noszony latami. 

Oto list, który otrzymałem od organizatora podczas mojego lotu do domu:

Drogi Chucku,
Dziękuję ci bardzo za twoje przybycie do Polski i twoją potężną usługę na konferencji w Krakowie.  Dzięki twojej obecności wśród nas i twojemu proroczemu nauczaniu Pan wyzwolił Ducha objawienia i zrozumienia zarówno tego, co się stało w przeszłości, jak i tego, co się wydarzy w przyszłości. W przeszłości uczyniliśmy pewne prorocze akty w posłuszeństwie Panu, i dzięki twojemu nauczaniu Pan wyjaśnił nam dlaczego On chciał, żebyśmy to uczynili w tamtym czasie (2009 – akt oczyszczenia Polskiej ziemi / kraju).

Twoja modlitwa o mnie i moją żonę, była unikatowym doświadczenie samym w sobie, gdyż już od dłuższego czasu rozmawialiśmy z Panem, prosząc Go, aby zapewnił duchowe przykrycie dla naszego życia i naszej posługi. Czuliśmy, że zostaliśmy wysłuchani i Pan z miłością odpowiedział wysyłając ciebie, i wykonując te prorocze akty z nami i dla nas. Dziękujemy i błogosławimy cię za to.

Jeśli wolno, chciałbym pozostać w kontakcie z tobą.

Twój brat i nowy przyjaciel w Polsce, …

Dziękuję wam za wasze modlitwy o tę podróż.  Bez waszego wsparcia po prostu nie moglibyśmy przeżyć tego miesiąca i uczestniczyć w dziele Ducha Bożego zmieniającego bieg historii w Polsce, Europie na całym świecie.  Podczas naszego pobytu w Polsce miała miejsce 70-ta rocznica wyzwolenia Obozu Koncentracyjnego Auschwitz, wracając do Global Spheres Center mogliśmy zapalić żydowską gwiazdę Dawida w Izraelskim Ogrodzie Modlitewnym ku czci ofiar Holokaustu. Dołącz do nas i trwaj w modlitwie o lud Bożego przymierza i o połączenie Żydów i pogan w Jednego Nowego Człowieka.

Błogosławieństwa,
Chuck D. Pierce

Podkreślenia i wytłuszczenia pochodzą od autora.

Czego o Polakach dowiedzieli się z tego listu ludzie na całym świecie?

  1. Naród polski jest winny dopuszczenia do Holokaustu.
  2. Polacy nie udzielili Żydom żadnej pomocy w sytuacji, w której ci się znaleźli.
  3. Polacy byli gorsi od Niemców, bo Żydzi przebaczyli Niemcom, a Polakom przebaczyć nie mogą.

Nie poinformowano Chucka, że Polacy przodują w liczbie otrzymanych medali Sprawiedliwy wśród narodów świata za pomoc Żydom. A tylko w Polsce groziła śmierć za udzielenie Żydowi jakiejkolwiek pomocy. Cytat z Wikipedii:

Odznaczenie to otrzymało 6454 Polaków; czyli 26% liczby wszystkich odznaczonych tym medalem (25 271)[1].

Szacuje się, że liczba Polaków pomagających Żydom jest znacznie większa[2]. Historyk Hans G. Furth podaje liczbę ponad miliona obywateli polskich[3]. Historyk Gunnar S. Paulsson zauważył, że prawdopodobnie 100 tysięcy Polaków zasłużyło na medal sprawiedliwych, setki tysięcy pomagały w drobniejszy sposób, a większość polskiego społeczeństwa była przynajmniej „pozytywnie neutralna” (czyli mogli nie pomagać aktywnie, ale nie współpracowali z okupantem)[4]. Żydom pomagały pojedyncze osoby, całe rodziny i wioski, część ruchu oporu oraz specjalnie stworzone do tego celu organizacje, jak Rada Pomocy Żydom „Żegota”.

Na terytoriach okupowanych za pomoc Żydom groziła kara śmierci; kara dotyczyła wszystkich osób w mieszkaniu, w którym pomagano Żydom. Była to znacznie poważniejsza kara niż w innych okupowanych krajach europejskich[5]. Za pomoc uważano nie tylko dawanie schronienia, ale nawet żywności. 704 polskich Sprawiedliwych zostało odznaczonych pośmiertnie, gdyż zginęli, bądź zostali zamordowani przez Niemców[6]; szacuje się, że tysiące Polaków zginęło niosąc pomoc Żydom[2].

Bóg wie jak było. On zna prawdę. Jeśli my, Polacy, nie staniemy po stronie prawdy, nikt za nas tego nie zrobi. Jako ludzie wierzący mamy obowiązek służyć prawdzie. Nawet wtedy, kiedy cały świat mówi kłamstwa. Nawet za cenę życia. Nasz Pan, Jezus Chrystus oddał życie za prawdę. On jest dla nas wzorem.